„Interesuje mnie pozycjonowanie na frazy…. Model rozliczania za efekt. Jak wyceniacie Państwo usługę?” – takiej treści zapytania trafiają do nas najczęściej. Jak wytłumaczyć klientom, że era technicznego SEO odeszła do lamusa historii, a dziś efekt w postaci wysokich pozycji, zapewnić może wyłącznie Content Marketing? Zapraszam do lektury.

Pozycjonowanie kiedyś

Nie ważna jest jakość, liczy się jak największa liczba linków prowadzących do strony. Zespół: pozycjoner + copywriter jest wystarczający. Pozycjoner, który obsługuje programy dodające linki i treści z linkami do setek, a nawet tysięcy stron internetowych. Tryumfy popularności święcą SWL – systemy wymiany linków i marnej jakości strony zapleczowe. Zadanie copywritera polega na napisaniu jak największej ilości treści w określonym czasie – teksty, w których brak jest logiki, puenty, naszpikowane błędami stylistycznymi i nierzadko ortograficznymi, są na porządku dziennym.

Niewielkim nakładem kosztów i pracy, taki duet w stosunkowo krótkim czasie jest w stanie wywindować stronę do pierwszej 10 wyników wyszukiwania. Koszt inwestycji jest niewielki, a rezultat pewny. Nic dziwnego, że firmy zgadzają się na rozliczanie pracy „za efekt”. Tak było, a jak jest dziś?

Pozycjonowanie dziś

Google ostro wzięło się do pracy nad algorytmami, których zadaniem jest oczyszczenie i przefiltrowanie wyników wyszukiwania. Pingwin i Panda ostro przetasowały wyniki wyszukiwania. Dziś sprawne triki techniczne nie wystarczą, by wypozycjonować stronę internetową.

Nowe mechanizmy wdrożone przez Google są w stanie ocenić wartość linków prowadzących do strony. Już mniej istotna jest liczba linków kierujących do witryny, dziś ważniejsza jest ich „jakość” i wiarygodność. Warto inwestować w publikacje na portalach branżowych, tematycznie powiązanych z działalnością firmy. Z publikacją wiąże się przygotowanie wartościowej treści – tzw. artykułu eksperckiego. Dziś działania mające na celu poprawę widoczności witryny w wynikach wyszukiwania należy utożsamiać z content marketingiem.

Google zaostrzyło także wymogi odnośnie samych witryn. Strona powinna zostać zoptymalizowana pod kątem wyszukiwarki. Nie ma to jednak nic wspólnego z „wciskaniem na siłę” słów kluczowych w nagłówki, tittle czy meta znaczniki. Wyszukiwarka sprawdza i ocenia również treść zamieszczoną na stronie – jej unikalność i adekwatność.

Wyższe wymagania stawiane przez Google, oznaczają wyższe wymogi wobec pracowników agencji – większej wiedzy merytorycznej oraz doświadczenia.

Korzyści content marketingu

Content marketing to działania długofalowe, polegające na publikowaniu artykułów, filmów czy grafik w portalach branżowych, blogach, miejscach odwiedzanych przez potencjalnych klientów. Działania content marketingowe przynoszą dwojakiego rodzaju korzyści z jednej strony, pozyskujemy link do naszej witryny, który przełoży się na jej wyższe pozycje, z drugiej strony budujemy pozytywny wizerunek.

Content marketing prowadzony jest w oparciu o wcześniej przygotowaną strategię, jasno określony cel, w zgodzie z zaplanowanym harmonogramem.

Jakość kosztuje

Przygotowanie artykułu do 2500 znaków od 150 PLN wzwyż – w zależności od branży. W cenę wliczony jest research, doświadczenie i wiedza copywritera, ewentualne korekty tekstu.

Publikacja – cenę publikacji ustalają wydawcy, zwykle waha się ona od 250 do 2000 PLN netto za za mieszczenie jednego artykułu.

A gdzie koszty agencji – opłacenia pracowników, utrzymania serwerów, fachowych narzędzi?

Aby działania były skuteczne, miesięcznie należy dokonać minimum 5 publikacji. Rachunek jest prosty (150+250) * 5 = 2000.

2000 PLN to nie kwota z sufitu, to nie kwota przejadana na firmowe ciastka czy pracownicze kawy, to realna kwota, jaka pozwala podejmować działania, które przyniosą wymierny efekt w postaci pozycji, a nie tylko uszczuplenia portfela klienta.

Po taniości, po uczciwości

Ok, nie przeczę – znajdziesz ofertę „pozycjonowania” za 250 PLN miesięcznie. Pytam tylko co jest w stanie za taką kwotę zapewnić usługodawca? Przygotuje artykuł? Infografikę? Gdzie opublikuje za takie pieniądze? Chcesz wydawać mniej? Twoje prawo. Zapytaj co zawiera ta „atrakcyjna oferta” nim podpiszesz umowę. Z moich rachunków wynika, że kwota starcza na pączki i tanią kawę.